PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31652}

Szepty i krzyki

Viskningar och rop
7,8 12 739
ocen
7,8 10 1 12739
7,6 17
ocen krytyków
Szepty i krzyki
powrót do forum filmu Szepty i krzyki

Film mocny, faktycznie oddziaływający na psychikę, więc zapytać by można - dlaczego się czepiam tak złośliwie?
Reżyser próbuje przytłoczyć widza obrazem, ale robi to w wyjątkowo prymitywny sposób. Chodzi o to, że dostajemy tu obuchem, konstrukcją cepa, i to faktycznie czuć, bo sceny są dramatyczne. Finezji i polotu w tym jednak nie ma za grosz. Pomysłu czy myśli nie dostrzegam również.

A teraz apel - niech mi ktoś napisze, tylko szczerze i bez nadymania się że to Bergman i arcydzieło kina, co jest inteligentnego w tym filmie. To że jest w jakiś sposób wymagający nie wystarcza, bo nie pobudza intelektualnie w żaden sposób. No chyba, że cierpienie samo w sobie jest inteligentne to wtedy przyznaje rację.

Bergman to mistrz jednego patentu. Usiłuje nas zmiażdżyć ciężarem i depresją. Najśmieszniejsze jest to, że w niemal każdym filmie próbuje zrobić to w ten sam sposób. Przyznam szczerze, że początkowo nawet na mnie to działało, uważałem że Persona jest bardzo dobra.

Moim zdaniem najlepsze są Poziomki - subtelne, wyważone, inteligentne. Przede wszystkim jednak nie usiłujące przygnieść widza za wszelką cenę czymś, czego poziom finezji przypomina uderzenie pałą w łeb.

kubasokol

Nie będę ukrywał, że to jeden z moich ulubionych obrazów Bergmana :). Sceneria może i przytłacza, jest niepokojąca, ale ona jest tu tylko dopełnieniem. Najważniejsze tu są bohaterki i to one porażają zmysły człowieka (to znaczy mnie :p).
Wszystko właściwie zależy od tego jak odbieramy filmy. Tym bardziej takie filmy jak "Szepty i krzyki". Takie dzieła odbiera się bardzo osobiście. Bergman zrobił film o braku uczuć, paraliżującym chłodzie w stosunkach międzyludzkich, tragicznym (bo naturalnym) braku więzi z drugim człowiekiem, co w konsekwencji prowadzi do niechcianej samotności, nietykalności pewnych sfer, do których człowiek czasami nie chce dopuszczać innych (a jeśli chce to nie potrafi).
Nie rozumiem zarzutu, że film nie pobudza intelektualnie. Nie wszystkie filmy mają to robić. Ten film trzeba poczuć. Poczuć zniewalający mróz i ludzką samotność, której tak naprawdę nikt nie chciałby odczuć. Nie usłyszy szeptów, a nawet krzyków ten kto nigdy tego nie zaznał.
Do stwierdzenia o braku finezji i polotu nie mogę się odnieść, bo nie mam punktu odniesienia, nie wiem jak można to przedstawić inaczej.
Ten film ma uderzać w człowieka tak, by poczuł się nieswojo. By poczuł coś czego być może nigdy jeszcze nie czuł.
Kapitalne aktorstwo (przede wszystkim Ingrid Thulin jako Karin!), świetne zdjęcia Nykvista i rewelacyjny scenariusz czynią z tego filmu niezapomniane przeżycie.

lucas_2007

Problem wielkich dzieł polega na tym, że zamiast je zwyczajnie obejrzeć my je INTERPRETUJEMY. Doszukując się głębi, której bardzo często nie ma. To pierwsza rzecz.

"Bergman zrobił film o braku uczuć, paraliżującym chłodzie w stosunkach międzyludzkich, tragicznym (bo naturalnym) braku więzi z drugim człowiekiem, co w konsekwencji prowadzi do niechcianej samotności"

Chyba wszystkie filmy Bergmana są o tym, a już na pewno bardzo podobne jest Milczenie (widziałem przed Szeptami). Więc, nuda.

Nie mówię, że tego filmu się nie odczuwa, bo to nieprawda. Ten film nabija guza, ale robi to w sposób prymitywny. Mam wrażenie, że próbuje wstrząsnąć za wszelką cenę i jest po prostu przesadzony. Oglądając go miałem wrażenie obcowanie z czystą fikcją, wymyśloną tylko po to żeby mi dowalić, a nie z poruszającą historią, którą mogła by się wydarzyć naprawdę.

Powiedział ktoś kiedyś - o mistrzostwie dzieła decyduje fakt, że nie widać szwów. Tu są widoczne jak na dłoni.

Historia przedstawiona w tym filmie jest w rzeczywistości banalnie prosta jeśli chodzi o konstrukcję, fabułę. Porażać ma atmosfera, której w mojej opinii jest sztucznie napompowana.

kubasokol

Wielkie dzieła trzeba interpretować, ale najlepiej dopiero po seansie. Owszem podczas seansu nawiedzają nas różne myśli. Jednak dopiero po seansie dostrzegamy coś czego nie sposób spostrzec na gorąco, podczas trwania filmu. I takim z pewnością jest ten film.
Poza tym co może być głębsze niż ludzkie uczucia? Nawet jeśli okazuje się, że istnieją ludzie, którzy ich nie posiadają bądź nie potrafią ich znieść. zrozumieć, okazać?
Z pewnością nie wszystkie filmy Bergmana traktują o tych zagadnieniach. Owszem mogą dotykać pewnych stale powtarzających się motywów w jego twórczości, ale nigdy nie mówią o tym samym w identyczny sposób. Bergman jest obserwatorem ludzkiego życia, który paradoksalnie sam w nim uczestniczy, a później to przedstawia. Każdy bohater bergmanowski posiada cząstkę samego reżysera i chyba również cząstkę każdego z nas. Bo do człowieka tak naprawdę nie da się zbliżyć... Choćbyśmy tego mocno pragnęli...
Za wszelką cenę to wstrząsnąć próbuje "Cannibal Holocaust" czy "Visitor Q". Mną ten film nie tyle wstrząsnął.

"Oglądając go miałem wrażenie obcowanie z czystą fikcją, wymyśloną tylko po to żeby mi dowalić, a nie z poruszającą historią, którą mogła by się wydarzyć naprawdę. "
I tu znowu mamy inne odczucia (inne podejście do życia???) :). Ja miałem wrażenie, że rzeczywistość przedstawiona w filmie jest o wiele bardziej realna aniżeli rzeczywistość wokół mnie. Poza tym ten film powstał na bazie snu Ingmara więc może dlatego wydaje Ci się tak odrealniony? Fikcyjny? Grubymi nićmi szyty, których ja nie widzę?

"Historia przedstawiona w tym filmie jest w rzeczywistości banalnie prosta jeśli chodzi o konstrukcję, fabułę. Porażać ma atmosfera, której w mojej opinii jest sztucznie napompowana."
Nigdy nie byłbym w stanie pomyśleć o tym, że film jest prosty fabularnie... Film jest ciężki, bolesny, trudny do zaakceptowania i zapomnienia. Ale z pewnością nie prosty. A atmosfera jest przytłaczająca i niezrozumiała (jak ludzkie uczucia), zimna i "krzycząca" (jak ludzkie wnętrze), cicha (jak ludzkie relacje).
Wielkie dzieła odbiera się mocno subiektywnie. Nie usłyszy szeptów, a nawet krzyków ten kto nigdy tego nie zaznał.

ocenił(a) film na 9
kubasokol

Ja się zgodzę z założycielem, bo "Szepty i krzyki" także i mnie zmęczyły. Oczywiście, w porównaniu z innymi filmami, to i tak mamy do czynienia z wybitną pozycją. Ale fakt faktem, ten film bardziej mnie znużył, nie podziałał szczególnie na intelekt czy wyobraźnię, jest bolesny jak cholera, ale Bergman kręcił lepsze dzieła. "Milczenie" czy "Persona" są wg mnie o klasę wyżej od tego, ale to tylko moje gdybanie:]

Thommy

Zgadzam się z wami, kubasokol i Thommy. Nic w tym filmie nie zadziałało. Oglądając nie do końca wierzyłam, że to Bergman! Może widzę ten film w samych negatywach przez to, że kilka dni temu obejrzałam "Milczenie" i tak jak piszesz o klasę, a może dwie wyżej. Nie mam zamiaru wstawić temu dziełu wysokiej oceny tylko dlatego, że to film mistrza. W ogóle właśnie się zorientowałam, że to chyba mój pierwszy kolorowy obraz Ingmara. Nie ma efektywnych cieni, mrocznej, tajemniczej atmosfery, która sporo dobrego dodaje. Użycie w "Szeptach i krzykach" czerwieni to też jakaś farsa.

"Bergman to mistrz jednego patentu. Usiłuje nas zmiażdżyć ciężarem i depresją. Najśmieszniejsze jest to, że w niemal każdym filmie próbuje zrobić to w ten sam sposób."<--- z tym się nigdy nie zgodzę. Każdy film Szweda jest inny, o czym innym, tematy są oczywiście 'z tej samej półki': God's silence, samotność, śmierć, cierpienie etc etc etc. Anyway, takie nieprzemyślane sentencje o monotematyczności filmów Bergmana lepiej sobie darować.

ocenił(a) film na 7
XYZMaga

Po części się z wami zgadzam. Większość filmu była nudna i jałowa, nijaka. Potem przyszła fenomenalna końcówka, w której wszystkie emocje się skumulowały.(niesamowita była scena, gdy siostry rozmawiały bezdźwięcznie) Gdybym miał oceniać tylko końcówkę, postawiłbym 10/10. Niestety film jako całość mi się nie bardzo podobał. Zupełnie jakby jedyne na czym był oparty to ból, uświęcające cierpienie i nienawiść. Bez żadnych subtelności.
Również użycie czerwieni mnie nie przekonało - zbyt nachalna alegoria, która w sumie do niczego nie prowadzi.
W sumie - oceniam na 7/10, z mieszanymi uczuciami.

ocenił(a) film na 10
zombiecamel

Mnie dla odmiany nie nudził ani przez chwilę , emocji w tym filmie z początku zawieszonych w powietrzu, a w drugiej części filmu wręcz eksplodujących było aż nadto . Świeżo po filmie więc pewnie trudno o krztę obiektywizmu ale zgodzę się z samym Bergmanem , to jeden z jego najlepszych filmów ! Co do braku subtelności to uczucie Anny było nad wyraz subtelne :) Tak , to ciężki film , nie oszczędza widza . Tak, Bergman pokazał skrajną sytuację , gdzie wszystko co dobre między siostrami okazało się jednym wielkim fałszem , grą pozorów , szablonem . To jego wizja , tak chce zwrócić naszą uwagę , tak chce nam o tym opowiedzieć . Do mnie trafia. Hmmm zarzuty pod kątem czerwieni w filmie , zbyt nachalna alegoria ? To że skojarzenia są oczywiste jeszcze nic nie znaczy , wizualnie ( również ta wszechobecna czerwień ) ten film to majstersztyk. Nic bym nie poprawił .

użytkownik usunięty
sebastian_lewek

Jestem fanem Bergmana, wszystkie jego filmy mi się podobały, jednakże zgadzam się z autorem. Szepty i krzyki to film słaby i co najważniejsze strasznie nudny. Wszystko tutaj wciskane na siłę. Bez porównania do Poziomek i Pieczęci.

ocenił(a) film na 7

Dziś film był puszczany na TVP Kultura i kierując się recenzją z gazety postanowiłem go obejrzeć. Autor i tytuł filmy były mi nie znane. Film oglądałem po prostu w ciemną nie wiedząc czego się spodziewać.
Przyznam szczerze, że nie zachwycił mnie ten film, a niektóre sceny to trochę karkołomne pomysły jak na mój gust (wspomniane szkło). Inne były zaś kapitalne, jak ta gdzie lekarz opisywał jedną z sióstr przed lustrem. Przede wszystkim jednak film mnie wynudził. Pamiętając o dobrych opiniach zacząłem czytać tutaj recenzję i opinie innych widzów na temat tego filmu i chyba problem z odbiorem tego filmu u mnie wynika z mojej własnej osobowości i małej empatii. Film jest bardzo "ciężki", tyle że opisuje się go w kontekście uczuć bohaterek, ich relacji i reakcji na pewne sytuacje. Dla mnie zaś ciężar wynikał z ascezy: całkowity brak muzyki, przedłużające się sceny, mała ilość dialogów. Rozumiem emocje targające bohaterkami i po przemyśleniu przyznaję, że ukazana została ta "samotność", ale nie byłem zdruzgotany tą wizją i raczej nie będę o tym filmie rozmyślał w tym kontekście.
Może kiedyś sięgnę po jakiś inny film Bergmana kierując się opinią użytkowników, bo jestem otwarty. Mam nadzieję, że trafię na coś co łatwiej przyswoję.
@real_ego "1/10" lol...

ocenił(a) film na 10
Druedain

całkowity brak muzyki?
może oglądałam inny film

ocenił(a) film na 10

a ja oglądałam go jak dobry thriller od początku do końca
pierwszy film Bergmana, który ani na moment nie był nużący

ocenił(a) film na 10
zombiecamel

wow czerwień to namacalna alegoria - niby czego
bo dla mnie symbolika czerwieni nie jest tak oczywista

ocenił(a) film na 7
caligulaam

Już niewiele pamiętam z filmu, ale chodziło o emocje - wściekłość, krzyk, długo tłumione cierpienie, które niszczycielsko eksploduje, itd

ocenił(a) film na 10
zombiecamel

Zastosowanie w "Szeptach i krzykach" ostrych kolorów i nadawanie im wymowy emocjonalnej świadczy o wyraźnej inspiracji Bergmana ekspresjonizmem - kierunkiem w sztuce, który wykształcił się jako autonomiczny ok. 1905 r. Jednym z jego najważniejszych przedstawicieli był Norweg Edvard Munch, twórca słynnego "Krzyku". Na mnie osobiście estetyka tego filmu wywarła niezapomniane wrażenie, podobnie zresztą jak wspaniałe zdjęcia i aktorstwo. Nie jest to na pewno film najłatwiejszy w odbiorze i na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Wg mnie jest to od strony artystycznej dzieło doskonałe, świadczące o prawdziwym geniuszu Bergmana. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 4
kubasokol

Obejrzeć wielkie dzieło - a i małe - może także małpa. Człowiek interpretuje.

użytkownik usunięty
kubasokol

Zgadzam się. A raczej, tym razem, nie zgadzam się z Bergmanem.

ocenił(a) film na 10

DLA MNIE: NAJLEPSZY FILM BERGMANA, ROBIĄCY NIESAMOWITE WRAŻENIE:)

ocenił(a) film na 10
Vena_Poetica

z tych,które oglądałam i dla mnie

ocenił(a) film na 5

Obejrzałem parę filmów Bergmana, ten spodobał się najmniej.
Tzn tym razem jego film nie przypadł mi do gustu zupełnie. Może miałem zły dzień na odbiór takich ciężkich klimatów, a może nie każdy film wielkiego reżysera musi być wielki ;)
Na pewno też sprawa indywidualna, bo widzę, że wielu bardzo się podoba. U mnie póki co
5/10

ocenił(a) film na 10
Muszrom

Wydaje mi się, że to nie akcja powoduje, że filmy Bergmana są takie ciekawe. Bergman do perfekcji opanował grę swoich aktorów. Proszę zwrócić uwagę jak mało miejsce ma każdy z jego podkomendnych. Za to w każdej scenie, swego rodzaju czarującym minimalizmem, uderzają siły magnetyczne. Jak dla mnie ten film jest przede wszystkim estetyczną ucztą.

Dodatkowo Maria, czyli Liv Ullmann. To Bergman miał nosa do obsadzenia w tej roli właśnie Ullmann czy też sam stworzył (aż się boję to powiedzieć) jednego z najpełniejszych, najprawdziwszych i najbardziej ekscytujących bohaterów.

ocenił(a) film na 10
rytahob

Oczywiście jest to pytanie, dodatkowo oczywiście ogólne ;)

ocenił(a) film na 5
rytahob

Jedynym filmem Bergmana który mnie oczarował są "Sceny z życia małżeńskiego", uczta filmowa to świetne określenie, polecam wszystkim.
Inne aż tak się nie spodobały, ale na pewno każdy jest sam w sobie wiele wart. Być może kwestia mojego gustu albo braku dojrzałości filmowej :) Zobaczymy za jakiś czas jak będę je przyjmować.

ocenił(a) film na 5
kubasokol

Muszę przyznać, że ten film moją psychikę potraktował bardzo łagodnie, nie poczułam jego ciężaru w ogóle. Zastanawiam się dlaczego. Mimo zrozumienia emocji nie było mi żal tych kobiet, bo każda była, w mojej opinii, sama sobie winna za sytuacje w jakiej się znajduje, nawet pomimo przykrego dzieciństwa (w moim odbiorze) z oschłą matką, nie wydały mi się także osobami, z którymi miałabym ochotę współodczuwać. Lubię Bergmana ale może od czasu nakręcenia tego filmu zadziało się już tak wiele w filmie, że to akurat nie robi na mnie wrażenia. Jedyne co poczułam, to dłużyny filmu pozwalające wczuć się w sytuację Karin i pełnego zrozumienia dla jej chęci zakończenia tej męczarni.

użytkownik usunięty
kubasokol

Podzielam twoją opinię. Bergman przeszarżował, zupełnie nie byłam w stanie, wczuć się w sytuacje bohaterek(mam tu na myśli, głównie Karin i Marię). Przez cały film, miałam ochotę wymierzyć im porządnego kopniaka. Może gdyby Bergman, pozwolił sobie choć na chwilę luzu, byłoby lepiej. W "Szeptach...", przesadził z tą śmiertelną powagą i natłokiem wydumanych problemów. Powstało słabe, pretensjonalne dziełko. Ludzie jednak, nadal będą wystawiać 10, bo to przecież Bergman :P

kubasokol

Wczoraj obejrzałem personę, dziś szepty i krzyki. Powiem wam, że filmy te zrobiły na mnie duże wrażenie, bo po raz pierwszy na prawdę nie wiem jaką wystawić ocenę. I to nie chodzi o to, żeby poczuć się jak krytyk filmowy, wytykać błędy, chwalić zalety, ale po prostu zająć jakieś stanowisko wobec filmu, stwierdzić czy mi się podobał czy nie, czy ładny czy brzydki, czy mądry czy głupi itd. A wynika to z tego, że nic a nic z tych filmów nie zrozumiałem.
Po prostu nie wiem, a filmwebowe recenzje i oponie na forum wcale mi nie pomagają, bo znaczna większość chwali tylko dla samego chwalenia, bo to bergman, inni interpretują to na tak rozmaite sposoby, że sam nigdy bym na to nie wpadł, że można się dopatrzeć takich rzeczy i nadać im taki a taki sens, a oni na podstawie swoich domysłów jeden z drugim debatują co poeta miał na myśli. Są też tacy, którzy podobnie jak ja nic nie rozumieją i im się pisze, że oni do takich filmów nie dorośli albo że mają zły gust i nie są dostatecznie wrażliwi.
Filmweb podopowiada mi, że z szeptami i krzykami włącznie obejrzałem 8 filmów Bergmana. O ile te wcześniejsze jak siódma pieczęć czy poziomki uważam, że są wyśmienite, a pieczęć to już szczególnie, o tyle każdy kolejny był gorszy aż dotarłem do wspomnianej persony i szeptów i krzyków. Te dwa uważam, że są to takie wydmuszki, puste naczynia, które bergman stworzył, bo w końcu jest wielkim reżyserem i w ogóle, a co one oznaczają, jak je trzeba czytać i o co w ogóle w nich chodzi, to już sobie widz na własny użytek wymyśli i będzie się bił z innymi domorosłymi krytykami i znawcami, bo jest przekonany, że on odkrył prawdziwe przesłanie i prawdziwy sens dzieła

[SPOILER]
które tak na prawdę nie ma żadnego sensu, a reżyser śmieje się z nich wszystkich i ich naciąganych teorii xD
[SPOILER]

nie no, tutaj sobie troszkę zażartowałem, bo coś tam musiało być siłą napędową, która skłoniła reżysera to nakręcenia takiego, a nie innego filmu, ale na dobrą sprawę nie ma to dla mnie absolutnie żadnego znaczenia w obliczu tego, że pod koniec czułem się już tak zagubiony, że po prostu przestałem uważnie śledzić fabułę i oglądałem jednym okiem, drugim czytając komentarze na forum z nadzieją, że znajdę tam jakąś wskazówkę, która nada temu wszystkiemu jakiś sens.

Bardzo mi przykro, ale uważam, że król jest nagi.

ocenił(a) film na 7
kubasokol

STO na STO ,
czyli sto filmów na stulecie kina .
Miejsce 62 .
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sto_na_sto,_czyli_sto_film%C3%B3w_na_stulecie_kina

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones