Takie jest moje wrażenie po ok 10 jego filmach. Nawet nominacja do głównego oskara, nie często to mówie ale sporo się zmieniło w światku filmowym od tamtych czasów, napewno nie na lepsze. Ogólne zagubienie i dywagacje na forum pokazują jak odległe jest tego typu kino dla współczesnego konsumenta filmów rozrywkowych. Nie polecam. 10/10
Zgadzam się z założycielem tematu. Obraz reprezentuje sobą trochę inny wymiar kina. Jednak uważam, że Bergman, pomimo niedzisiejszej maniery, potrafił nakręcić dzieło ponadczasowe. Dla przeciętnego widza, Szepty i Krzyki nie będą niczym interesującym, a wręcz przyprawią go o ból głowy. Jednak dla wielbicieli, fanów, krytyków, zwykłych widzów mniej popularnej - w dzisiejszych czasach - sztuki filmowej są czymś wspaniałym, jedną z perełek wśród głębin innych produkcji.
Ale im d******em - Powiedział do siebie z dumą, znudzony już całodniowym siedzeniem w biurze.
Napisz coś jeszcze.
Mojego przedmówcy. Nie moje...
Chyba nie powiesz, że Bergman jest popularny w dzisiejszych czasach? Nie chodziło mi o robienie z siebie krytyka, czy jakiegoś znawcy kina dla "inteligentnych". Napisałem, Szepty i Krzyki są świetnym dziełem - według mnie - i dla widza który jedynie ogląda to co mu puszczą w kinie czy TVN, prawdopodobnie nie wydadzą się niczym ciekawym. Natomiast dla m.in. "zwykłych widzów mniej popularnej sztuki filmowej", którzy od czasu do czasu obejrzą coś tego typu, może już wywołać inne reakcje.
Zauważyłem, że np. Tobie podobał się Ojciec Chrzestny. Mi ten film nie przypadł do gustu(może ze względu na jego klimat), ale podziwiam sposób jego nakręcenia i uważam za jeden z klasyków.
Bergman nie jest popularny tu się zgodzę, a to że taplamy się w papce Tańca z gwiazdami jest oczywiste. Dlatego uważam, że wypowiedziami powinniśmy zachęcać raczej do oglądania takich filmów, bez względu na końcowy efekt. Szepty i krzyki mi nie przypadł do gustu aż tak bardzo, ale było to coś ciekawego, w pewien sposób wartościowego i nie żałuję seansu. Mój komentarz spowodowany był właśnie, komentarzem Twojego przedmówcy, który wydaje się być przejawem hipsterowskiego samouwielbienia. Przecież nie idziemy do baru i nie opowiadamy: " ależ film ogladałem, genialny, 10/10 ale nie oglądajcie bo nie zrozumiecie" :) Także nie było to nic osobistego, jedynie pierwsze skojarzenie.