Ech, żal czytać takie komentarze. Powtarzacie za znawcami kina ogólne frazesy, a filmów pewnie w ogóle nie widzieliście. A jak widzieliście, to pewnie ich nie zrozumieliście. Bo trzeba wam wiedzieć, że nie każdy to potrafi. Mam już trochę lat, wiem dużo o życiu i o świecie, więc mogę się wypowiedzieć. Poza tym (bo czemu miałbym to ukrywać) skończyłem filmoznawstwo na UJ z najlepszym świadectwem na uczelni. To o czymś świadczy prawda? Zatem nie piszcie takich banalnych haseł, że Bergman, to jest "mistrz kina" czy "wielki reżyser", bo i tak go nie rozumiecie.
PS. Gdzieś w internecie znalazłem adres e-mail do Bergmana i napisałem do niego długaśną interpretację jego dzieł. Odpisał mi, że jest zachwycony moimi pomysłami. To chyba o czymś świadczy, prawda?
Moje posty cały czas znikały na drugiej karcie forum filmwebu dlatego myślałem, że się nie wysyłają i napisałem to samo kilka razy.
Wszyscy kręcą się wokół Znawcy Kina i tego, że jak sam twierdzi korespondował z Bergmanem, a nikogo nie interesuje, że łgam... eee, to znaczy stwierdzam fakt, że rozmawiałem ze Stanleyem Kubrickiem. Życie jest niesprawiedliwe.