największy niedoceniony w historii - aktorstwo, scenariusz, reżyseria, muzyka(!!!!) na pierwszym poziomie i zero (null, nic, nothing) nagród 0 jedynie marna nominacja do Globu... ech...
Film w dniu premiery został ogłoszony gniotem i dopiero później został doceniony ( tak jak łowca androidów)
Film był ogłoszony gniotem w Ameryce, bo amerykański dystrybutor zepsuł sprawę i samodzielnie skrócił film o wieeeele scen i na dodatek przemontował film by sceny były chronologicznie, przez co film był o wiele gorszy. W Europie odbiór już był pozytywny, tak samo w Ameryce jak już wypuścili oryginalną wersję Leone.
Tak to jest, jak dystrybutor nie czujący "bluesa" robi cięcia nie wiedząc, że kaleczy film. Dobrze, ze dostaliśmy właściwą wersję
no faktycznie troche zaskoczenie, bo złote maliny już były rozdawane.... Film przeciętny, taki zwykły melodramat. Aż dziwne, bo przecież reżyser, kompozytor oraz główni aktorzy znani są ze swojej sztuki, a jednak nie za bardzo się udało. Film nie posiadał żadnego przesłania, głównego wątku, który ciekawiłby od początku do końca oraz dialogów - te kulały co nie miara.
To nie kretyn tylko gość o bardzo przeciętnym guście i umyśle. No może go nieco przeceniłem, ale to z grzeczności.
A czy film musi mieć jakieś "przesłanie"? Ja bez oglądania filmów wiem, co dobre, a co złe, a film ma przykuć moją uwagę. Ten mnie wciągnął
Przeciętny melodramat? Chłopie, co ty majaczysz? Kleju się nawąchałeś? Jeden z najlepszych filmów wszechczasów, a ten pisze, że nudny i przeciętny...
Wiem że to już 6 lat od Twojego komentarza ale ja dopiero obejrzałem to "arcydzieło" i zgadzam się z Tobą. Jak wszedłem w recenzje i opinie to oniemiałem. Same 9-10, "jeden z najlepszych filmów w historii" "Epopeja narodowa ameryki". Za co? Melodramat i historia dziwnej przyjaźni bez głównego wątku, tak jak napisałeś. Do tego takie niedokończone wątki - goście wjeżdżają z impetem do jeziora - i co? Nic, następna scena, bez żadnego wyjaśnienia. Ludzie piszą - "to dlatego że ten film jest jak sen i trzeba się w niego wczuć". W co się wczuć? W głównego bohatera, który snuje się jak naćpany i lubi czasem kogoś zgwałcić? Naprawdę nie rozumiem tych zachwytów.
Co się dziwisz? To zabieg mający na celu ochronę dobrego imienia narodu wybranego. Żydzi tworzyli mafię, nie... to niemożliwe. Na takiej samej zasadzie wykupiono prawa do "Ziemi Obiecanej" w USA i z nich nie korzystano. Bo jak, przecież część Żydów wcale nie była cwanymi bankierami na bakier z moralnością. To jest element pewnego rodzaju mądrej polityki wizerunkowej.
Eeeee, a co ma przepraszam rzekoma ochrona dobrego imienia społeczności żydowskiej do plajty tego filmu? Wiesz w ogóle w jakich okolicznościach ten film miał premierę w Stanach? Powielasz stereotypy i spiskowe teorie dziejów, zamiast nieco poczytać. Pisałem już o tym na tym forum, z resztą nie ja jeden - film został drastycznie przemontowany przez amerykańskiego dystrybutora, skrócony do ok. 2 godzin, pozbawiony wszystkich (bądź prawie wszystkich) scen z okresu dzieciństwa, ułożony chronologicznie, pozbawiony muzyki Ennio Morricone. Zatracił swój sens, przestał być dziełem jakie wymarzył sobie Leone, a stał się koszmarkiem bez szans na ważniejsze nagrody. Dzieło Leone zostało pozytywnie przyjęte w Europie, bo tam pokazywano je w zupełnie innej wersji. Gdyby Twoje teorie były słuszne, nie doszłoby w ostatnich latach do rekonstrukcji cyfrowej filmu.
Dzięki za uzupełnienie mojej wiedzy. Mam nadzieję, że chociaż twoje informacje są wiarygodne.
Trudno mi się do tego odnieść jako amator filmowy. Jedno jest pewne, że film idzie dość długo ale wcale nudny nie jest. Cała historia jednak mnie urzekła do tego stopnia, że zmieniłem zdanie na ważną sprawę w moim życiu osobistym (na plus)! Aż nie do wiary, że udało mi się to. Z tego poziomu mogę potwierdzić wysoką ocenę filmu. A tak przez przypadek załączyłem sobie ranking filmów z 1984 i znalazłem TO...
Ten film ma coś takiego w sobie, że nie czuje się tego, że jest taki długi. Po prostu jest interesujący. A czasem słaby krótki metraż potrafi znudzić