DreamWorks po raz kolejny zarzuca wędkę z gracją, a smoczy ogień nadal grzeje serca dzieciaków. Trzymajcie się mocno w gadzich siodłach! Wizytówkę studia z mordą zielonego ogra może bez ceregieli
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
DreamWorks po raz kolejny zarzuca wędkę z gracją, a smoczy ogień nadal grzeje serca dzieciaków. Trzymajcie się mocno w gadzich siodłach! Wizytówkę studia z mordą zielonego ogra może bez ceregieli zastąpić pięknie animowana, czarna paszcza. Historia zatacza koło - sequel znowu jest lepszy.
DreamWorks Animation
Po znakomitym starcie, druga odsłona cyklu przejmuje pałeczkę i przebiera łapkami jeszcze szybciej. W osadzie wikingów nie ma już śladu po wydarzeniach z części pierwszej. Urokliwa wyspa na pierwszy rzut oka przypomina Pola Elizejskie. Mieszkańcy żyją w symbiozie z plującymi ogniem stworzeniami, a wiatr spod smoczych skrzydeł rozpędza każdego dnia najdrobniejszy powiew nudy.
Dean DeBlois nie pozwala nam długo patrzeć na ten ckliwy obrazek. Sielankową zadumę przerywają kapitalne sekwencje wspólnych podniebnych wojaży Czkawki i Szczerbatka. Przyjaciele wyrośli i mają się dobrze. Młodzieńczy zarost potomka Stoika Ważkiego sugeruje, że stawka niebezpiecznie wzrośnie. Bunt i walka z zabobonem ustępują poważniejszemu zagrożeniu. Potężny wróg (Drago) ostentacyjnie manifestuje swoją nienawiść do smoków. Płomienny, bliski fanatyzmowi wzrok zwraca w stronę ostatniego bastionu skrzydlatych bestii. Pora więc prywatę schować do kieszeni i chwycić za miecz w imię ogółu. Schemat wytarty, ale niegłupi - Czkawka preferuje oręż w postaci słowa. Wojuje niechętnie. Po rozwiązania siłowe sięga w ostateczności.
Mimo tej oszczędności w wymachiwaniu stalą, animowany bohater nie zamierza siedzieć z założonymi rękami i przeprowadza werbalny blitzkrieg. Dwudziestka na karku nie przeszkadza mu w zaciętej polemice z ojcem, jednakże lekkie muśnięcie odpowiedzialności studzi heroiczne zapędy. DeBlois konsekwentnie buduje na fundamencie postawionym w pierwszym akcie i rzuca światło na problem dojrzewania. Zgrabnym ruchem pióra podkreśla fakt, iż metamorfoza słodkiego człowieczka z pieluchą w mężczyznę z bujnym zarostem jest nieunikniona, a brzemię podejmowania decyzji spada na nasze barki szybciej, niż nam się wydaje.
DreamWorks Animation
W tych górnolotnych zawirowaniach nie pominął reżyser bardziej kameralnych, intymnych kwestii. Czkawka zasmakuje w prawdziwej miłości, a Szczerbatek - który lojalnością i brawurą zasłużył, co najmniej, na pomnik z brązu - zawalczy o status samca alfa. DeBlois snuje swoją opowieść oszczędnie. Dawkuje napięcie. Pozwala pofrunąć w sam środek akcji, aby po chwili zaserwować rejs w chmurach. Wielkie batalie z epickim rozmachem temperuje rozczulającym błyskiem w oku Nocnej Furii. Natomiast tragizm historii stylizuje na dziurawy zbiornik - w każdej, nawet dramatycznej scenie wylewają się gdzieś z tła hektolitry humoru.
Tresurę smoka wciąż ogląda się z przyjemnością. Po dekadzie odcinania kuponów DreamWorks znalazło receptę na sukces. Szczerbatek już wyleguje się na stercie złota niczym jego daleki kuzyn - Smaug. Pozostaje nadzieja, że producenci - chcąc zachować kultowy status swojej legendy - zamkną skarbiec w odpowiednim momencie.